4.08.2012

Rozdział 10

Zayn jest boski. Gdy tylko pomachał do nas z kanapy serce zaczęło mi mocniej bić. Allison z Niall'em pobiegli na górę. Hazza gdzieś zniknął. Podeszłam do Zayn'a.
- No hej. - powiedziałam radośnie.
- Cześć. - odpowiedział i się do mnie uśmiechnął. - Harry ma sporo szczęścia.
- Dlaczego? - zapytałam.
- Bo poznał taką wspaniałą dziewczynę. - szepnął.
- All day, all night... - przerwał mi.
- DJ Malik.
Zaśmialiśmy się. Rozmawiało nam się wspaniale. Zdziwiło mnie tylko to, że wciąż nie ma Hazzy.
Po około czterdziestu minutach wrócili Ali i Niall. Chłopak oczywiście pognał do kuchni, a moja przyjaciółka zaczęła gadać z Li. Nagle Allison do mnie podeszła.
- Nie rób tego. - szepnęła mi na ucho.
Zrozumiałam, co miała na myśli. Może i robiłam źle, ale to, że mam chłopka nie oznacza, że nie mogę mieć przyjaciela... Nie miałam zamiaru jej słuchać. Przytuliłam się do Zayn'a, a on mnie objął w talii. Usłyszałam kroki. Odwróciłam się gwałtownie. To był Harry. Patrzył na mojego towarzysza jakby go chciał zabić. Odskoczyłam od Zayn'a.
- Harry, ja... - zaczęłam.
- Nic nie mów. - powiedział i wybiegł na dwór.
Bez namysłu pobiegłam za nim.
- Harry zaczekaj!!! - wrzasnęłam. - Proszę, pozwól mi się wytłumaczyć! Proszę cię!!!
Hazza się nie odwracał i biegł dalej. Otarłam stróżki tuszu do rzęs z polików, po czym zdjęłam szpilki. Dalej biegłam na boso. Po kilku minutach go zgubiłam. Usiadłam na rogu ulicy i zaczęłam głośno szlochać. Mogłam posłuchać Ali... Jak zwykle miała rację. Poczułam, że ktoś ciągnie mnie do góry. To był Zayn. 
- Nie płacz. - szepnął i mnie przytulił. - Przejdzie mu.
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć. Usłyszałam pisk hamującego pojazdu i huk.
Odwróciłam się. Poczułam coś ciepłego i mokrego na twarzy. Przejechałam w tym miejscu ręką. Krew...
Spojrzałam dalej. Na ulicy leżał Harry w kałuży krwi. Nad nim pochylał się jakiś mężczyzna, który go zapewne potrącił. Zaczęłam krzyczeć. Wyrwałam się Zayn'owi i podbiegłam do mojego chłopaka. 
- Harry!!! - krzyknęłam. - Boże to moja wina. Wszystko zepsułam. - mówiłam już ciszej i potrząsałam chłopakiem.
Przyjechało pogotowie. Zabrali go do pojazdu i szybko odjechali. Zostałam w tym samym miejscu. Płakałam jeszcze mocniej. Zayn wziął mnie na ręce i skierował się w stronę domu. Nie miałam już sił. Chciałam tylko zobaczyć Hazzę. To on był, jest i będzie tym najważniejszym. Już nigdy nie zbliżę się do żadnego chłopaka. Poczułam że dłużej nie wytrzymam napięcia. Zemdlałam.



Stylesowa <3

1 komentarz: