* Z perspektywy Madison *
Mijały kolejne dni. Codziennie jeździliśmy do mojego chłopaka. Nie było poprawy. Nie uśmiechałam się, mało mówiłam, dużo płakałam, a Allison stwierdziła, że dużo schudłam, w zaledwie kilka dni... Faktycznie, żebra i kręgosłup zaczęły być bardziej widoczne, a włosy straciły dawny blask. Każdego dnia czułam się gorzej. Wyrzuty sumienia stawały się coraz gorsze. Przeprosiłam Zayn'a. Powiedział, że przecież nie mam go za, co przepraszać i przez kilka godzin mnie pocieszał. Z dnia na dzień traciłam resztki nadziei. Bałam się. Jeszcze nigdy, na niczym mi tak nie zależało jak na tym; aby ponownie spojrzeć w jego zielone oczy, zobaczyć jego dołeczki, kiedy się uśmiecha, poczuć smak jego ust...
- Ogarnij się. - szepnęłam do siebie.
Za oknem było słonecznie. Ubrałam się tak jak codziennie na czarno, włosy związałam. Znów nie nałożyłam makijażu. Od kilku dni tego nie robiłam. Stwierdziłam, że jeśli nie będę mieć mojego Hazzy, to nie będę mieć żadnego innego. Usłyszałam, że ktoś jest w kuchni. Pewnie Ali robi śniadanie, a byśmy mogli jak, co dzień, pojechać do szpitala. Zeszłam powoli na dół.
- Hej! Jak się spało? - zapytała Allison, wesołym głosem.
- Dobrze. - skłamałam, sztucznie się uśmiechnęłam i zaczęłam jej pomagać robić gofry.
Tak na prawdę po nocach śniły mi się koszmary. Często budziłam się w nocy z nadzieją, że znów poczuję na sobie silne ramiona Harry'ego. Kiedy sobie uświadamiałam, że go nie ma, krzyczałam w poduszkę, aby nie obudzić Ali i Niall'a, po czym płakałam.
Gdy na stole stał talerz pełen ciepłych gofrów do kuchni wszedł zaspany Niall w piżamie. Zachciało mi się płakać.
Zjedliśmy, a Ali kazała nam się iść ubrać. Pewnie stwierdziła, że w tym, co miałam na sobie spałam. No tak. Znów wszystko pogniecione...
- Trudno. - szepnęłam do siebie i skierowałam się w stronę taksówki.
Po kilkunastu minutach dojechaliśmy do szpitala. Weszliśmy do sali, w której leżał Hazza. On...on na nas patrzył. Bez zastanowienia podbiegłam do niego i zaczęłam namiętnie całować. Byłam taka szczęśliwa. Nie odwzajemnił pocałunku. Wiedziałam, że coś jest nie tak.
- Kim wy jesteście?! - zaczął krzyczeć mój ukochany i mnie gwałtownie odepchnął. - Kim ja jestem?!
Spojrzałam na niego smutno. Po moim policzku popłynęła pierwsza łza. Wybiegłam z płaczem na korytarz. Usiałam na krześle, aby trochę ochłonąć.
- On mnie nie pamięta. - szepnęłam. - Już nigdy, nic nie będzie takie samo. I to wszystko moja wina...
Siedziałam jeszcze kilka sekund. Otarłam łzy i nieśmiało weszłam do sali. Harold się uśmiechał. To dodało mi otuchy. Usiadłam przy nim i dotknęłam jego ręki. Nie zabrał jej. Szczerze się uśmiechnęłam. Postanowiłam, że mu wszytko opowiem. Jak się poznaliśmy, jak mi wyznał miłość. Uważnie słuchał każdego mojego słowa. W jego oczach widziałam ból. Nie chciał mnie ranić, ale jednocześnie nie chciał zadawać się z ludźmi, których nie pamięta. Obiecałam sobie, że za wszelką cenę, że on odzyska pamięć. Nawet jeśli, nie będzie chciał się ze mną zadawać.
- Ile mam lat? - zapytał gdy na chwilę zrobiłam pauzę.
- Masz osiemnaście lat, a urodziłeś się 01 lutego 1994 roku. Ja też mam osiemnaście lat, ale urodziłam się 12 lutego tego samego roku. - odpowiedziałam z nadzieją, że to coś mu przypomni. - Harry powiedz, że coś sobie przypominasz, błagam cię.
Pokręcił przecząco głową. Schowałam twarz w dłonie. Zaczęłam płakać. Po chwili poczułam dłoń na moim ramieniu.
- Nie płacz. - szepnął ze współczuciem. - Obiecuję, że sobie wszytko przypomnę, ale opowiedz mi więcej, proszę.
- To może my was zostawimy samych? - zapytała Allison, wyraźnie nie chcąc słuchać szczegółów naszej znajomości z Harry'm.
Spojrzałam pytająco na Hazzę. Pokiwał głową. Zaufał mi... Mimowolnie się uśmiechnęłam. Niall i Ali wyszli.
Opowiedziałam mu ze szczegółami, co robiliśmy od naszego poznania. Czułam się głupio, ale ciągnęłam opowieść.
- Właściwie tyle sama pamiętam. - szepnęłam gdy skończyłam na tym jak pojechaliśmy do domu chłopców.
Chciałam z nim spędzić chociaż trochę czasu, zanim dowie się, że to wszystko moja wina.
- No, a wypadek? - zapytał.
Zawahałam się.
- To moja wina. - powiedziałam szlochając.
Opowiedziałam mu wszystko. Znów się bałam. Bałam się, że stracę go na zawsze.
- Wyjdź. - powiedział, po skończonej historii.
- Ale Harry, to nic dla mnie nie znaczyło. - szepnęłam zrozpaczona
- Muszę sobie wszystko przypomnieć, a ty mi mieszasz w głowie. Proszę cię idź już. - powiedział stanowczo.
Wyszłam z opuszczoną głową na korytarz. Zamówiłam taksówkę i po piętnastu minutach byłam w domu. Poszłam do swojego pokoju i włączyłam to. Skuliłam się na łóżku i zaczęłam śpiewać. Zwabiony Justinem, Niall wparował po chwili do pokoju, ale szybko wyszedł, widząc, że chcę być sama.
- Może mi wybaczy? - szepnęłam do siebie i po chwili zasnęłam.
Stylesowa <3
<333
OdpowiedzUsuń