30.08.2012

Rozdział 21

* Z perspektywy Allison *

Gdy wysiedliśmy już z auta, Niall zadzwonił dzwonkiem. Otworzyła nam jego mama, bardzo uradowana naszą wizytą. Chyba złapałam z nią kontakt, bo cały czas ze mną rozmawiała. Mój chłopak tylko przysłuchiwał się naszej konwersacji.
- Przepraszam na chwilę, ale muszę wykonać jeden telefon. - powiedziałam i wyszłam do przedpokoju. Kompletnie zapomniałam o tym, że nie pożegnałam się z Mad. Od razu do niej zadzwoniłam.

* Rozmowa *

- Hej Mad. Przepraszam, że się nie pożegnałam, ale spałaś i nie chciałam cię budzić. Co u Was słychać?
- Hej. Nic ciekawego. Wczoraj byliśmy z Harry’m w studiu tatuaży i zrobiłam sobie dwa, zresztą Harry też. Pokażę ci jak wrócisz. - powiedziała uradowana - no i oczywiście, pogramy w badmintona.
- Oczywiście, że tak. Przepraszam, ale muszę kończyć. Bawcie się z Harry’m dobrze. - pożegnałam moją Mad.
- Dobrze, dobrze. Nie martw się. Poradzimy sobie. Tobie też miłego wyjazdu życzę. - odpowiedziała mi.
Rozłączyłam się i znów wróciłam do salonu, gdzie siedział już sam blondyn. Usiadłam mu na kolanach i czule pocałowałam. Pięć minut później, siedziałam już w pokoju Niall’a na jego wielkim łóżku. Było już dość późno, więc wzięłam szybką kąpiel i w ramionach mojego mężczyzny usnęłam.

Nad ranem gdy już nie spałam, czułam, że blondyn wpatruje się we mnie. Po prostu czułam jego wzrok na mnie. Chciałam go trochę przestraszyć.
- BU! - krzyknęłam, a on aż podskoczył ze strachu - Hahahahah, nie mów, że się wystraszyłeś kochanie? - powiedziałam i obdarowałam go soczystym buziakiem.
- No trochę, nie rób tak więcej - opowiedział.
Chwilę później siedzieliśmy na dole w jadalni i zajadaliśmy tosty, które przygotowała nam mama Niall’a. Ona sama, była już dawno w pracy. Postanowiliśmy wykorzystać nadzwyczaj świetną pogodę, która panowała za oknem i przejść się po okolicy. Mój chłopak pokazał mi wszystko - ulubiony bar, restaurację, kino a nawet pocztę. Do domu wróciliśmy około godziny czternastej. Postanowiliśmy zrobić niespodziankę rodzicom chłopaka i ugotować coś we dwójkę. Gdy otworzyłam lodówkę to, aż wysypało się z niej jedzenie. Chyba jego mama przygotowała się na nasz przyjazd - pomyślałaś z uśmiechem, co od razu mój chłopak zauważył.
- Z czego się tak cieszysz? – zapytał.
- Haha, chyba twoja mama przygotowała się na nasz przyjazd. – odpowiedziałam i dałam mu buziaka w policzek.
Przygotowywanie obiado-kolacji szło nam ciężko, ponieważ Niall cały czas podkradał mi składniki. Ale udało się. Gdy wszyscy zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy się zajadać, nikt nic nie mówił. Niezręczną ciszę przerwała mama blondyna.
- To jest świetne! Może dałabyś mi na to przepis? - powiedziała.
- To jest mój własny pomysł, ale chętnie panią nauczę. - odpowiedziałam.
- Dziękuje, cieszę się że Niall trafił na taką dobrą i miłą dziewczynę.
- Mamooo! - krzyknął blondyn z bulwersem, czerwieniąc się do tego.
Tak strasznie lubiłam, jak się zawstydzał. Słodko wtedy wyglądał. Ale wracając do rzeczywistości. Po tej obiado-kolacji razem z mamą chłopaka posprzątałyśmy ze stołu i pozmywałyśmy, rozmawiając przy tym. Gdy skończyłyśmy, udałam się na górę do pokoju blondyna i zadzwoniłam do przyjaciółki. Rozmawiałyśmy równo dwadzieścia pięć minut, a tak ogólnie to ona opowiadała o tym co robiła z Harry’m przez cały dzień. Do wykonanym telefonie od razu położyłam się spać.

* Następnego dznia *

Dziś mamy wracać już do Londynu. Tak mi się nie chce, że hej. Wolałabym tu zostać, tak mi dobrze. Zeszliśmy na dół i jak zwykle czekały na nas tosty. Po zjedzonym śniadaniu, posprzątaliśmy tak jak na nas przystało i zaczęliśmy się pakować. O dziewiętnastej mieliśmy być na lotnisku gdzie czekać na nas miał Liam i Danielle. Postanowiliśmy, że ostatni raz przejdziemy się po parku w Mullingar. Spacer zajął nam dwie godziny, więc dosyć sporo. Dochodziła godzina czternasta, więc udaliśmy się do jakieś restauracji. O szesnastej byliśmy już gotowi i jechaliśmy na lotnisko, bo jak wiadomo, odprawa i jeszcze pewnie fanki będą nas zaczepiać.
 No i nareszcie jesteśmy na pokładzie samolotu. Cały ten czas przespałam, wtulając się w mojego chłopaka. Gdy wyszliśmy już z samolotu i kierowaliśmy się do Liam’a i Danielle, znów zaczepiło nas kilka fanek. Skąd ich tyle się bierze, to ja nie wiem. No cóż, jakoś muszę to wytrzymać jeśli chce być z blondynem. Wreszcie wróciliśmy do domu. Harry’ego i Mad nie było, a my zjedliśmy coś i poszliśmy obejrzeć telewizję.
- Co będziemy robić jutro? - powiedziałam w czasie reklam.
- Jutro mam próby od dziewiątej do szesnastej, ale potem jestem cały twój, więc może jakieś zakupy? - powiedział blondyn.
- Bardzo chętnie. - pocałowaliśmy się i wróciliśmy do oglądania filmu. Po seansie udaliśmy się wziąć kąpiel a potem szybko usnęliśmy w swoich objęciach. Rankiem gdy się obudziłam zobaczyłam karteczkę na łóżku.

„Miłego dnia kochanie! Twój Niall. xx”.

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dziesiątą czterdzieści osiem. Szybko wstałam i poszłam zrobić sobie śniadanie. O godzinie dwunastej, razem z Mad grałyśmy w badmintona. Po półtorej godziny, przyjechała do nas Danielle i wspólnie oglądałyśmy programy o modzie. Gdy nadchodziła godzina szesnasta, pobiegłam się uszykować ponieważ z Niall’em mamy iść na zakupy. Po trzech godzinach chodzenia po galerii handlowej, poszliśmy na pizzę. Ja kupiłam nowe converse’y, kilka par spodenek i spodni, sukienkę, buty na obcasie do niej i kilka bluzek. Niall za to, nowe buty Supra’y, kilka par spodni i oczywiście koszulek polo. Do domu wróciliśmy około godziny dwudziestej. Wieczorem całą czwórką przy butelce dobrej whisky, obejrzeliśmy jakąś komedię romantyczną, a po niej od razu udaliśmy się spać.  
Następnego dnia, znów całą czwórką pojechaliśmy do ich prywatnego domku w pobliżu Stonehenge  na dwa dni. Samochodem jechaliśmy jakieś półtorej godziny. Razem z nami wybrali się też Liam i Danielle. Louis miał już swoje plany związane z Eleanor, a Zayn’owi się po prostu nie chciało. Wolał siedzieć w domu, ale jak zwykle pewnie będzie imprezował. Po wypakowaniu wszystkich rzeczy z naszego Van’a, od razu rozpaliliśmy ognisko. Było bardzo miło, lecz to zasługa małej ilości alkoholu, którą jak zwykle zabrał Harry. Ja umiem się opanować, ale nasi chłopcy i Madison jakoś zbytnio się tym nie przejmowali. Skończyło się to tym, że razem z Liam’em i Danielle zanosiłam ich do domku. Następnego ranka mieli takiego kaca, że mało powiedziane. To że w ogóle wstali z łóżka to był cud. No, ale cóż. Takie życie. Późnym wieczorkiem byliśmy już wszyscy w naszym apartamencie i spaliśmy w naszych wielkich łóżkach.
Przez równy tydzień dni mijały nam tak samo. Rankiem wstawaliśmy, jedliśmy wspólnie śniadanie, chłopcy jechali do studia, a my z Mad chodziłyśmy po mieście. Południe spędzałam sam na sam z blondynem, tak samo jak Mad z Harry’m. A wieczorami jak zwykle oglądaliśmy filmy.

Przepraszam że ten rozdział taki krótki, ale nie miałam weny. Kolejne rozdziały będziemy dodawać,  co dwa dni. Pozdrawiam  :). 






/GiGi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz