6.09.2012

Rozdział 24

* Z perspektywy Madison *

Kilka dni spędzaliśmy dosłownie tak samo. Ali całe dnie z Niall'em, a ja z Harry'm. Niestety ta bajka kiedyś musiała się skończyć. Dzisiaj jedziemy ostatni raz do studia. Gdy chłopcy skończyli, dostali tydzień wolnego, więc całą dziesiątką wybraliśmy się nad morze do ich prywatnego domku. Wieczorem spakowaliśmy się i poszliśmy spać, rano zaś wrzuciliśmy bagaże do aut i ruszyliśmy. Każda para jechała oddzielnym samochodem. "Nareszcie ruszyliśmy" pomyślałam gdy ruszyliśmy z podjazdu naszej posiadłości. Na miejsce dotarliśmy ostatni, ponieważ Harry miał ochotę na małe "co nie co", no i tak jakoś wyszło. Wieczorem zorganizowaliśmy ognisko. Było bardzo miło, do tego Niall grał na gitarze. Po dwudziestej trzeciej wszyscy poszli do swoich pokoi, a ja i Harry zostaliśmy jeszcze na chwilkę... w sumie na długą chwilkę. Chcieliśmy cieszyć się po prostu sobą. Do domku wróciliśmy kilka minut po północy. Rankiem wszyscy ruszyliśmy pierwszy raz na plażę i siedzieliśmy tam dosyć długo. Gdyby nie Niall siedzielibyśmy tam jeszcze sporo czasu, ale nasz głodomor już nie mógł wytrzymać. W sumie to się z niego śmiałam jak cały czas narzekał i mówił Ali, że jest głodny, a ona miała go tak na prawdę gdzieś. Wieczorem zjedliśmy kolację i poszliśmy spać, a przez kolejne dwa dni robiliśmy to samo. W piątek znów wylegiwaliśmy się na plaży. A tak ogólnie to po między mną i Hazza'ą coś się ostatnio psuje. Jakoś dziwnie się zachowuje. Nie wiem, o co mu chodziło, więc postanowiłam go wyrwać i z nim porozmawiać. Przeszliśmy kawałek, żeby nikt z naszej paczki nas nie słyszał.
- No to, o co chodzi? - powiedział lokowaty.
- O to, że ostatnio dziwnie się zachowujesz.
- Muszę Ci coś powiedzieć... - cały czas przedłużał. Już mnie to dobijało.
- No, o co chodzi? Powiesz mi wreszcie? - próbowałam jak najszybciej to z niego wydusić.
- O to, że Cię zdradziłem. Słyszysz?
- Ale... jak? Kiedy? - cały czas mówiłam do siebie - Jak mogłeś mi to zrobić jesteś zwykłym chu**m. - krzyknęłam i przywaliłam mu w twarz.
- Ty sama nie jesteś lepsza. Sama jesteś dzi**ą. To nie ja pierwszy przeleciałem się ze swoją byłą! - teraz to już krzyczeliśmy na siebie.
- Co?! Co ty w ogóle wygadujesz? Jak mogłeś... w ogóle. Dobrze, skoro takie masz do mnie zaufanie to do zobaczenia kiedyś! - krzyknęłam po raz ostatni i pobiegłam po swoje rzeczy. Musiałam szybko otrzeć łzy. Podeszłam do naszej paczki, zebrałam swoje rzeczy, życzyłam im miłego wyjazdu i postanowiłam pójść do domku się spakować i jak najszybciej wyjechać z tego miejsca. I tak też zrobiłam. Gdy szłam podbiegła do mnie Ali.
- Mad, co się stało? - powiedziała dorównując mi kroku.
- Nic. Wyjeżdżam! - krzyknęłam i teraz zaczęłam biec do posiadłości zespołu. Spakowałam swoje rzeczy, zamówiłam taksówkę i wróciłam do Londynu. Nie wiem, co się dalej działo z Harry'm i innymi. Postanowiłam, że pojadę do naszego wspólnego domu, zabiorę rzeczy i przeprowadzę się do hotelu. Byłam tam przez 3 dni.

* Z perspektywy Allison *

Harry opowiedział mi o ich kłótni i o tym, że strasznie teraz tego żałuje.
- No to jedź za nią! - podpowiedziałam mu.
- Ale gdzie mam jechać? Ja nawet nie wiem gdzie mam jej szukać... - odpowiedział - Dobra trudno, jadę. Muszę ją znaleźć i to wszystko wyjaśnić.
Harry od razu zebrał się z łóżka, wziął swoje rzeczy i wrócił do Londynu za swoją ukochaną. My zaś zostaliśmy wszyscy tam gdzie byliśmy - czyli nad morzem, ale umówiłam się z Harry'm, że ma na bieżąco do mnie dzwonić. Wieczorem już dostałam pierwszy telefon.
- Halo, Ali?
- Tak to ja. Znalazłeś ją?
- Dojechałem do domu, ale nie ma jej rzeczy. Aliison pomóż mi. Nie wiem, co mam robić...
- Założę się, że poszła do najbliższego hotelu, poszukaj jej tam... albo zadzwoń do znajomych.
- Dobra dzięki. Poradzę sobie chyba... - odpowiedział i rozłączył się.
Przez całą noc nie mogłam usnąć. Myślałam tylko o tym czy Harry znalazł Madison. Miałam tylko te złe myśli w głowie. A jeśli coś sobie zrobiła? Coś jej się stało? Napadł na nią ktoś? Tylko takie myśli przechodziły przez mój mózg. Rano zadzwoniłam do Harry'ego.
- No i jak znalazłeś ją ? Opowiadaj! - od razu zaczęłam.
- Niestety nie. Obdzwoniłem wszystkich znajomych, szpitale, komisariaty i hotele. W każdym mi powiedzieli,   że nie mają nikogo takiego. W jednym hotelu powiedzieli mi, że nie mogą podawać żadnych informacji. Czuje, że ona tam jest... Ale postanowiłem, że objeżdżę jeszcze na wszelki wypadek wszystkie szpitale itd. Jak będę coś wiedział, to się odezwę. Pa. - rzucił i się rozłączył.
Przez cały dzień siedzieliśmy na plaży, a ja nawet nie miałam ochoty na nic. Tak się o nią martwiłam.
- Ali, nie możesz się tak zamartwiać cały czas. - powiedział Niall.
- Ale jak jej coś się jednak stało? - mówiłam z przerażonym głosem.
- Wiesz, co mam tego już dosyć! Nie zwracasz na mnie w ogóle uwagi.
- Niall, proszę Cię. Teraz my się będziemy kłócić? - powiedziałam do niego, nie unosząc głosu.
- No, ale jak mam nie być zły jak ty cały czas tylko Harry i Mad, Mad i Harry... A to ja jestem twoim chłopakiem! - wstał z ręcznika i gdzieś poszedł.
No super teraz jeszcze Niall i ja się zaczynamy kłócić. Nie mogłam sobie tego darować i wróciłam do domku, żeby z nim porozmawiać.
- Niall jesteś tutaj? - krzyknęłam jak tylko weszłam do posiadłości - Niall, kochanie proszę Cię zejdź na dół. - nikt nie odpowiadał.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać. Traciłam wszystkich. Dosłownie wszystkich. Po chwili do domku wszedł blondyn.
- Niall jak dobrze, że jesteś! - krzyknęłam i przytuliłam się do niego. Odepchnął mnie. - Kochanie nie chciałam żeby tak wyszło, przepraszam Cię. - przytuliłam się znów tym razem odwzajemnił to. Na szczęście pogodziliśmy się i już wszystko było okej. Wyjaśniliśmy sobie, że wszyscy są dla mnie ważni. I o wszystkich się troszczę. Wieczorem położyliśmy się spać. Rano zadzwonił Harry.
- Ali, dzisiaj jade do tego hotelu, miejmy nadzieję że tam będzie... - powiedział.
- Trzymam kciuki. Wszyscy trzymamy. - odpowiedziałam szybko i się rozłączył.

* Z perspektywy Madison *

Byłam załamana. Tak bardzo go kocham, nie mogę bez niego żyć, ale jak wybaczyć mu zdradę? Nie mam pojęcia, codziennie zadaje sobie to pytanie. Jestem tu już trzeci dzień i każdy wygląda tak samo. Rano wstaje, biorę prysznic, jem śniadanie, wracam do pokoju, płaczę i tak w kółko. Kiedy znów leżałam na hotelowym łóżku, cała zawinięta w koce i płakałam, usłyszałam pukanie do drzwi. Nie miałam pojęcia kogo tu niesie. Przecież nie zamawiałam niczego do pokoju, więc, o co chodzi? Zaraz się dowiemy. Ociążale, ale i równym krokiem podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i moim oczom ukazała się osoba, która tak bardzo mnie zraniła. Ja cała zapłakana, on bezradny, ale i stanowczy stał przed drzwiami.
- Mogę wejść? - zapytał od razu.
- Czego chcesz? Może mi powiedzieć, że znów mnie zdradziłeś? Może przedstawisz mi tą dzi**ę? Chętnie ją poznam! - krzyczałam do niego.
- Nie zdradziłem Cię! - teraz on do mnie krzyknął. - Nie zdradziłem Cię, słyszysz? Dowiedziałem się, że mnie zdradzasz i wymyśliłem tą historyjkę. To wszystko było wymyślone rozumiesz?
- Jak mogłeś mnie tak oszukać? - powiedziałam ze łzami - jak mogłeś.... - mówiłam szeptem.
On podszedł do mnie i przytulił. Tak bardzo brakowało mi jego ciepła. Jego miłości, głosu, po prostu jego.

No to mamy rozdział 24 :D Rozdział ten wyjątkowo zawiera kilka perspektyw

Następne będą już takie jak zwykle :)



/GiGi i Stylesowa <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz