* Z perspektywy Allison *
Tak jak Wam mówiłam wcześniej tydzień mijał nam tak samo. Pewnego dnia chłopcy zawołali nad na dół do siebie. Zeszłyśmy do nich i nastawiłyśmy uszy.
- Chcecie zaśpiewać w naszej nowej piosence? - zapytał Harry
Mnie osobiście zamurowało i z tego co wyczytałam po minie Mad też była trochę zdziwiona.
- Na mnie nie liczcie, bo nie umiem śpiewać. - powiedziała Madison.
- Na mnie też. - dodałam.
Hazza spojrzał na moją przyjaciółkę znacząco i powiedział.
- Umiesz śpiewać. Ty też. - tym razem wskazał na mnie - i to pytanie to tylko formalność, bo już podpisaliśmy umowę, a reszta zespołu nie ma nic przeciwko, bo ich dziewczyny też będą śpiewać.
- Perrie to rozumiem, bo ona jest piosenkarką, ale my? - rzuciłam od razu gdy Harry skończył gadać.
- Nie ma dyskusji - powiedział - jutro nagrywamy!
Słyszałam tylko jak Mad powiedziała do siebie "super" i pobiegła na górę. Ja zaś podeszłam do mojego blondyna.
- To konieczne? - zapytałam.
- Ale co? - udawał że nie wie o co mi chodzi.
- Niall doskonale wiesz co. Pytam czy to konieczne jest nagranie tej piosenki razem. Wiesz o tym, że ja nie lubię śpiewać publicznie i strasznie się boję.
- Nie przesadzaj, nie będzie tak źle. Ja też się kiedyś bałem, ale teraz wiem że nie warto. - pocałował mnie.
Następnego dnia jakoś się przełamałyśmy z Mad i wszyscy razem pojechaliśmy do studia. Szczerze mówiąc nie wiedziałam, że to taka harówka. Jedną zwrotkę śpiewałyśmy chyba ze sto razy, bo albo jednej się ziewnęło przez przypadek, albo dźwięk za wysoki. Tak czy siak w domu byliśmy dopiero wieczorem, a tak to cały czas w studiu z przerwami na toaletę, picie i jedzenie. Wieczorem jak zwykle oglądaliśmy film, tzn. ja i Niall, bo Harry i Mad powiedzieli, że nie wrócą na noc. Nie wiem gdzie oni tym razem poleźli, ale walić to. Oglądaliśmy z Niall'em komedię romantyczną, gdy nagle zaczął mnie całować.
- Niall oglądam film, a ty mi to utrudniasz... - powiedziałam śmiejąc się.
- Oj no proszę Cię już dawno nie byliśmy sam na sam... - odpowiedział.
- Oj no dobra mój głodomorze - uśmiechnęłam się i teraz to ja zaczęłam go całować. Po chwili zaczęliśmy kierować się w stronę sypialni. Wiedziałam co się święci, ale wiedziałam też że to ten jedyny więc nie protestowałam. No i tak minęła nam noc. Gdy się obudziłam mojego chłopaka nie było przy mnie, ale za to leżała kartka i na niej napis "Wejdź do łazienki kochanie...". Oczywiście zrobiłam tak jak mi kazano. Gdy weszłam do niej aż mnie zamurowało. Wszędzie na podłodze porozrzucane były płatki róż które były tak miękkie gdy się po nich chodziło. Na środku stało krzesło a na nim jakieś ubranie i następna kartka "Hey, jeśli to czytasz to pewnie już wstałaś. Masz dwie godziny na odpoczęcie w kąpieli. Potem ubierz się w to co leży na krześle i zejdź na dół. Widzimy się za dwie godziny. Do zobaczenia, Twój Niall. xx". To było mega słodkie co dla mnie zrobił. Po dwóch godzinach wylegiwaniu się w tej ciepłej wannie, ubrałam się i zeszłam na dół. Na lustrze, które znajduje się centralnie na przeciwko schodów była kartka "Zapraszam na taras". Udałam się tam i zobaczyłam Niall'a z bukietem moich ulubionych kwiatów. Podszedł do mnie, pocałował długo, czule i namiętnie. W tym pocałunku wyczułam pożądanie. Nagle przerwał, dał mi kwiaty i odezwał się wreszcie.
- To dla Ciebie kochanie, jak się spało?
- Dziękuję bardzo dobrze, ale nadal nie mogę pojąć że tak się starasz...
- Siadajmy do stołu, pewnie jesteś głodna.
- Troszeczkę... - odpowiedziałam.
Po śniadaniu pojechaliśmy do aquaparku. Świetnie się razem bawiliśmy, chociaż dosyć dużo fanek nas zaczepiło blondyn wszystkim odpowiadał "Przepraszam, ale dzisiaj jestem tu prywatnie i chce spędzić czas z dziewczyną". Wieczorem udaliśmy się do parku. Chodziliśmy po nim przez pół godziny trzymając się za ręce. W pewnym momencie zatrzymałam się. Byłam od niego trochę niższa. Stanęłam na jego trampkach by go pocałować, odepchnął mnie, usiadł na ławce, wziął na kolana, pocałował i szepnął: "To ja tu mam się starać kochanie". To było strasznie słodkie co do mnie powiedział. Potem znów się pocałowaliśmy. Po 20 minutach byliśmy w domu. Ja poszłam do łazienki wziąć prysznic, a gdy zeszłam zobaczyłam że mój chłopak zrobił kolacje przy świecach dla nas. Wszystko co przygotował było na prawdę pyszne. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, a gdy skończyliśmy jeść, obejrzeliśmy jeden film i wykończeni poszliśmy spać. Rano znów musieliśmy pojechać do studia. Dzisiaj ja i Madison byłyśmy tam już ostatni raz, bo dalej nie potrzebowali nas. Gdy chłopcy skończyli nagrywać swoje części okazało się że mają cały tydzień wolnego. Postanowiliśmy że w dziesiątkę pojedziemy do ich domku nad morzem. Wieczorem położyliśmy się spać, lecz przedtem się jeszcze spakowaliśmy. Rankiem spakowaliśmy bagaże do pięciu różnych samochodów. Tak, każda para jechała oddzielnym autem. W sumie to mnie ucieszyło bo mogliśmy z Niall'em o wszystkim swobodnie porozmawiać. Na miejsce dojechaliśmy około pięć godzin później. Jak się okazało dotarliśmy tam pierwsi, więc postanowiliśmy że to wykorzystamy i poszliśmy przejść się brzegiem morza. Woda była piękna, a przy aktualnym zachodzie słońca wydawało się, że jest tu jeszcze piękniej. Nic mi nie brakowało. Byłam w przepięknym miejscu i to jeszcze z chłopakiem którego kocham. Ta chwila mogłaby się nie kończyć. Gdy wróciliśmy do domku okazało się, że przyjechali już Danielle z Liam'em i Eleanor z Louis'em. 15 minut później przyjechali Perrie i Zayn. Mad i Harry dotarli godzinę później. Znając Hazza'ę chyba domyślam się że mogli się gdzieś zatrzymać i chyba wiadomo po co. Wieczorem zrobiliśmy ognisko. Zajadaliśmy się kiełbaskami, które popijaliśmy piwem, a Niall grał na gitarze. Około godziny dwudziestej trzeciej wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi oprócz Harry'ego i Madison. Rankiem zjedliśmy śniadanie i całą grupą poszliśmy na plażę. Wylegiwaliśmy się tam aż do szesnastej ponieważ czas na jakiś obiad. Po posiłku poszliśmy na basen, a wieczorem była kolacja i zaraz po niej szliśmy spać. Kolejne dwa dni mijały nam dokładnie tak samo. W piątek znów poszliśmy na plażę. W trakcie wylegiwania się Mad pociągnęła Harry'ego, żeby z nią porozmawiał i chyba będzie to bardzo poważna rozmowa bo mina Madison sama za nią mówiła. Gdy wrócili moja przyjaciółka była bardzo wkurzona, zabrała swoje rzeczy, życzyła miłego wyjazdu i poszła. W jej oczach widziałam że płakała i że cierpi. Nie miałam pojęcia co zrobić więc pobiegłam za nią.
- Mad co się stało? - była cała zapłakana.
- Nic. Wyjeżdżam! - krzyknęła i szybko pobiegła do domku, zabrała wszystkie swoje rzeczy, zamówiła taksówkę i wróciła do Londynu. Ja zaś gdy weszłam do domku przebrałam się, a gdy byłam w kuchni i robiłam herbatę usłyszałam trzask drzwi. To Harry. Był strasznie zdenerwowany i od razu pobiegł na górę do ich 'wspólnego' tutaj pokoju. Postanowiłam że do niego pójdę. Zapukałam do drzwi i usłyszałam ciche "proszę". Weszłam do pomieszczenia, a on siedział na łóżku i łzy spływały mu po policzkach.
- Co się stało Harry? Dlaczego Mad wyjechała? - zapytałam.
- Jestem dupkiem, jestem skończonym idiotą, jak ja mogłem ją tak skrzywdzić... - mówił do siebie w płaczu.
/GiGi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz