Gdy wyszliśmy i kierowaliśmy się z Niall’em do wyjścia, usłyszałam wołanie. To Mad biegła w naszą stronę. Gdy już się spotkaliśmy,
powiedziała nam, żebyśmy na jutro nic nie planowali. Pokiwałam twierdząco głową
i znów skierowaliśmy się do drzwi. Było południe, więc postanowiliśmy razem
zrobić obiad. Oczywiście Niall podjadał mi to i owo, ale na szczęście, kupiłam więcej jedzenia i wystarczyło. Gdy już zasiedliśmy do stołu i
brałam pierwszy kęs lasagne’i do domu weszła Mad. Zawołaliśmy ją do nas i
zaczęła opowiadać nam, co u Harry’ego. Byłam taka szczęśliwa, że wszystko sobie
przypomniał. Nie wiem jak to by się skończyło, gdyby Harry na dobre stracił
pamięć. Gdy skończyła całą historię, Niall i ja zjedliśmy wszystko i udaliśmy
się na spacer po parku. Z tego, co wiem to Mad zjadła jakiś jogurt i znów
pobiegła do szpitala. Gdybym była Harry’m, to nie wiem, co bym zrobiła z takim
skarbem. Ona tak się o niego troszczy. Ale wracając do mnie i Niall’a. Gdy już
wyszliśmy, udaliśmy się do parku na ławkę która „była nasza”. Było na niej
wyryte „Niall + Ali = Forever”. Usiedliśmy wtuleni w siebie i patrzyliśmy na
fontannę naprzeciwko. Po godzinie postanowiliśmy pójść na lody.
- Co się tak na mnie patrzysz? – zapytałam mojego chłopaka,
ponieważ trochę mnie wkurzał jego wzrok, skierowany w moją stronę.
- Jesteś brudna – uśmiechnął się szeroko.
- Gdzie?
- Tutaj. – podniósł ręką mój podbródek i pocałował. Miał
takie słodkie usta, że aż nie chciało mi się od niego odrywać, lecz niestety
ten moment musiał nadejść. Oderwaliśmy się od siebie, złapaliśmy za ręce i
wróciliśmy do domu. Było już po 18. Madison siedziała na kanapie w salonie i
oglądała jakiś magazyn, w którym były ceny perkusji. Ciekawe po, co jej druga perkusja? Gdy nas zobaczyła rzuciła w kąt gazetę i szybko
podniosła magazyn o modzie. Zdziwiłam się trochę jej reakcją, ale nie wnikałam w
to.
- Hej Ali, może pogramy w badmintona ? – zapytała mnie
blondynka.
- No okej, poczekaj zaraz wracam. – pobiegłam na górę przebrać
się w jakiś dres, złapałam po drodze rakietki i lotkę i wyszłam do ogrodu.
Grałyśmy chyba ze dwie godziny. Wykończone wróciłyśmy do domu i od razu
położyłyśmy się spać.
Następnego dnia obudziłam się o 6 rano. Sama nie miałam pojęcia, dlaczego tak wcześnie. Mniejsza o to. Zeszłam na dół do kuchni i postanowiłam
przygotować coś na śniadanie. Po 15 minutach do kuchni wpadł mój głodomór. Złapał
mnie w talii i pocałował w szyję. Przeszły mnie dreszcze, bo zawsze w tym
miejscu mam łaskotki i on bardzo dobrze o tym wiedział.
- Co dzisiaj przygotowałaś kotku? – zapytał Horan.
- Naleśniki. – odpowiedziałam od razu. Czułam jak chłopak
już się ślini na widok tego co robię. Po 10 minutach skończyłam i zawołałam
wszystkich na śniadanie. Zasiedliśmy do stołu i zaczęłam rozmowę.
- Mad, co tak wolno jesz? Nie śpieszysz się dziś nigdzie? –
zapytałam przyjaciółkę.
- Nie… Ustaliłam z Harry’m że przyjdę do niego na 11:30, a
potem idziemy do wesołego miasteczka, prawda?
- A tak, właśnie. No idziemy, trzeba jakoś to wynagrodzić
Harry’emu. – odpowiedziałam. Po zjedzonym śniadaniu, udaliśmy się wszyscy do
szpitala, po naszego lokowatego, a potem od razu do wesołego miasteczka.
Bawiliśmy się cudownie. Obeszliśmy chyba wszystkie atrakcje. To znaczy mój
chłopak, Mad i Harry, ja nie. Za bardzo się bałam iść na ten
największy rollercoaster, nawet mój chłopak próbował mnie na rękach tam
zanieść, ale się nie dałam. Do domu wróciliśmy dopiero po 22. Ja poszłam wziąć
kąpiel, potem Niall i położyliśmy się spać, a Harry z Madison, chyba jeszcze dość
długo rozmawiali ze sobą przed snem. Ostatnie
co usłyszałam z ich pokoju to krzyk Mad, żeby Harry ją puścił, dalej nie wiem, co
było, bo zasnęłam. W nocy obudziło mnie wiercenie się Niall’a na łóżku. Chyba
miał jakiś zły sen. Szturchnęłam go kilka razy i obudził się. Przytulił się do
mnie i powiedział tylko.
- Proszę, nie zostawiaj mnie nigdy.
- Przecież nigdy Cię nie zostawię. O, co chodzi?
- Śniło mi się, że mieliśmy wypadek i ja przeżyłem, a ty nie.
– mówił, prawie w płaczu.
- Już wszystko dobrze, jestem tu. – to był pierwszy raz kiedy
te słowa padły z moich ust do niego, a nie od niego do mnie. Wtuliłam się w
niego mocniej i zasnęłam. Około drugiej w nocy znów się obudziłam. Do pokoju
weszła Mad. Nie wiem, co chciała. Podeszła do mojej szafy, otworzyła ją. Gdy ją
spytałam, co robi nic nie odpowiedziała, tylko zamknęła szafę, przytuliła się do
mnie i wróciła do Harry’ego. Pomyślałam tylko jedno – znów lunatykuje.
Wiedziałam, że jak teraz już się położy to będzie spać, lecz jednak się o nią
bałam. Wiem, co lunatycy potrafią robić podczas snu, dlatego zeszłam na dół
napić się wody i zaczęłam czytać magazyny, w których były gitary. Pomyślałam, że
nowy zakup może być niezły. Przeglądałam gazetę. Gdy już skończyłam i
przeglądałam okładki wszystkich magazynów, które leżały na stoliku w salonie
natrafiłam na tą, co przeglądała wczoraj Mad. Przejrzałam ją i powoli zaczęłam
stwierdzać, że chyba i ona planuje zakupić nowy instrument i wyrzucić ten stary grat, na którym zaczynała grać. Gdy skończyłam moje przemyślenia udałam się do sypialni i po
kilkunastu próbach – usnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz