Obudziłam się o ósmej rano. Allison i Nialler jeszcze spali, więc szybko ubrałam: czarne rurki, białą bluzkę i czarną marynarkę. Zeszłam na dół i bardzo szybko zjadłam mały jogurt. W łazience rozczesałam włosy i umyłam zęby. Zbiegając na dół wpadłam na Niall'a.
- Oj przepraszam, ale się śpieszę. - rzuciłam i zaczęłam wiązać moje ukochane białe converse.
- Powodzenia. - szepnął Niall i ziewnął.
- Dzięki. - odpowiedziałam i się do niego przytuliłam.
Po chwili, siedziałam już we wcześniej zamówionej taksówce i myślałam jak przypomnieć Harry'emu całe jego życie...
- A, co jeśli nie będzie chciał ze mną rozmawiać? - zapytałam sama siebie stojąc przed salą, w której znajdował się mój skarb.
Weszłam. Hazza spał. Jego brązowe loki opadały na czoło, a wyraz twarzy sugerował, że o czymś zawzięcie myślał przed snem. Podeszłam do niego i złożyłam krótki pocałunek na jego czole. Otworzył oczy i ze zdziwieniem na mnie popatrzył.
- Madison? - zapytał ze zdziwieniem. - Czemu jesteś smutna?
- Czemu jestem smutna? - zapytałam zbita z tropu. - Bo przecież to wszystko moja wina i ty mi tego nie wybaczysz, a ja cię kocham... - zrobiłam krótką pauzę. - Chyba już pójdę. - dodałam.
Złapał mnie mocno z nadgarstek, kiedy wstawałam z zimnej podłogi.
- Ja już ci wszystko wybaczyłem jak biegłem przez ulicę, bo cię zobaczyłem jak płaczesz na chodniku! Ale ten samochód we mnie wjechał, no i się wszystko popsuło... - odpowiedział i dotknął mojego policzka.
-Pamiętasz to? Nie wspominałam, że przebiegałeś przez ulicę... - szepnęłam z nadzieją.
- Wszystko sobie przypomniałem wczoraj, kiedy wyszłaś. Naprawdę nie obwiniaj się o to, co się stało. - powiedział i się taaaaak słodko uśmiechnął.
Bez zastanowienia wpiłam się w jego ciepłe wargi. Tym razem odwzajemnił mój pocałunek. Przysunęłam krzesło i usiadłam na nim. Harold delikatnie podciągnął się na łóżku i złapał moją lodowatą dłoń. Zaczęliśmy rozmawiać. Po dość długim czasie do sali wparowali Ali i Niall. Gdy zobaczyli, że trzymamy się za ręce moja przyjaciółka się szeroko uśmiechnęła i przytuliła się do swojego ukochanego. Chwilę potem wyszli z sali.
- Kiedy wychodzisz skarbie? - zapytałam Hazzę.
- Nooo... - przeciągnął. - Chyba jutro. - dokończył radośnie.
Bez słowa wybiegłam z pomieszczenia i pognałam za przyjaciółką.
- Allison!!! Stójcie!!! Niall!!! - darłam się na cały szpital.
- Co? - zapytała Ali odwracając się do mnie.
- Jutro nic nie planujcie, bo jedziemy do wesołego miasteczka. - powiedziałam, ciężko oddychając, gdyż z sali Harry'ego, do końca korytarza było dość daleko.
- Dobra, to do zobaczenia w domu. - odpowiedział Niall i pociągnął Allison za sobą do wyjścia.
Wróciłam do sali Hazzy. Cieszyłam się, że znów mam przy sobie najważniejszą osobę w moim życiu i obiecałam sobie, że już nigdy jej nie stracę.
Stylesowa <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz