27.08.2012

Rozdział 18

* Z perspektywy Madison *

Po rozmowie z przyjaciółmi pobiegłam uradowana do Hazzy. Rozmawiałam z nim jeszcze trochę.
- Kocham cię. - powiedziałam i dałam mu całusa w usta,
- Ja ciebie też. - odpowiedział słodko. - Przyjdź jutro z Niall'em i Allison o 11:30, to od razu pojedziemy do wesołego miasteczka.
- Dobrze, pa. - powiedziałam i wyszłam ze szpitala.
Gdy weszłam do domu, Ali i Nialler jedli obiad. Zawołali mnie, a ja natychmiast zaczęłam nawijać czego to u Harry'go nie było. Przyjaciele wyszli na spacer, a ja zjadłam kolejny jogurt i zamówiłam taksówkę do szpitala. Gdy byłam pod budynkiem stwierdziłam, że Harold też musi mieć trochę samotności, więc skręciłam do parku. Posiedziałam trochę i wróciłam do domu. Nikogo nie było, więc wzięłam do ręki gazetę z perkusjami. Planowałam kupić sobie nową, bo ta, co praktycznie od zawsze stała w moim pokoju, była bardzo zniszczona przez moje ćwiczenia. Nagle wrócili Ali i Niall. Nie chciałam, żeby posypały się komentarze, więc szybko chwyciłam pierwszą gazetę o modzie i zaczęłam udawać, że ją czytam.
- Hej Ali, może pogramy w badmintona? - zapytałam dziewczynę, aby całkowicie odwrócić ich uwagę.
- No okej, poczekaj zaraz wracam. - rzuciła i pobiegła do swojego pokoju się przebrać w dresy.
Po chwili zjawiła się przebrana i z rakietkami. Grałyśmy długo. Może ze dwie godziny? Zaczęło się ściemniać. Wykończona poszłam pod prysznic, puściłam wodę i stanęłam z głową w dół. Przez kilka minut czułam wodę, a potem wyszłam i pomaszerowałam spać. 

* Następnego dnia *

Obudziły mnie krzyki Allison z dołu. Zeszłam powoli i chwyciłam ciepłego naleśnika. Zaczęłam go powoli przeżuwać, praktycznie zasypiając na siedząco.
- Mad, co tak wolno jesz? Nie śpieszysz się nigdzie? - zapytała Ali z nutką zdziwienia w głosie.
- Nie... Ustaliłam z Harry'm, że przyjdę do niego o 11:30, a potem idziemy do wesołego miasteczka, prawda? - odpowiedziałam zaspanym głosem.
- A tak, właśnie. No idziemy, trzeba jakoś to wynagrodzić Harry'emu. - powiedziała brunetka i dalej smarowała naleśnika nutellą.
W szpitalu wylądowaliśmy o dziewiątej. Hazza już na nas czekał mimo tego, że umówiliśmy się dużo później.  Pocałował mnie na powitanie i poszliśmy do parku rozrywki, na obrzeżach Londynu. Było cudownie. Najlepiej bawiliśmy się ja i Niall, bo Hazzę siłą zaciągałam na większe kolejki, których od zawsze się panicznie bał, a Allison na najlepszą kolejkę się nawet Niall'owi nie dała wnieść. Do domu wróciliśmy po 22. Poszliśmy z Harry'm do mojej sypialni. Zaczęliśmy obydwoje sączyć wódkę z butelki. Kłóciliśmy się o to, kto kogo bardziej kocha i inne głupoty. Harold obiecał, że kupimy razem perkusję i będziemy na niej w dwójkę grać. Zrobiło się późno. Poszłam wziąć szybki prysznic i w piżamie czekałam, aż Harry skończy brać swój. Wparował do pokoju w samych bokserkach. Zaczął mnie całować. 
- Puść mnie! - zaczęłam się wydzierać na cały dom. 
- Cicho bądź i się podporządkuj. - powiedział ostrym tonem i mnie mocno pocałował.
Poddałam się mu. Skończyło się na tym, że zasnęłam wtulona w niego w samej bieliźnie, bo Hazza stwierdził, że mam brzydką piżamę i mam się przebrać. 

* Następnego dnia *

Od razu po przebudzeniu, przewróciłam się na drugą stronę. Nie było Harry'ego. Wpadłam w panikę. Szybko nałożyłam na siebie, jego o wiele za dużą koszulę i zbiegłam na dół. Przy stole siedziała Allison z Niall'em i o czym zawzięcie dyskutowali. Zobaczyłam fragment loków Harolda, wystający znad blatu w kuchni. Odetchnęłam z ulgą.
- Hej śpiochu, jak tam? - zapytał Hazza i dał mi całusa w policzek.
- Jeśli jeszcze raz obudzę się sama, to przysięgam, że cię uduszę. - powiedziałam i wzięłam do ręki jabłko.
- Bez rękoczynów proszę. - powiedziała sarkastycznie Ali.
- Co robimy, bo już wyczuwam nudę. - powiedziałam głośno, bo Niall wyraźnie przysypiał.
- Siadaj coś ci opowiem. - powiedziała ze śmiechem Ali i wskazała miejsce obok siebie.
Zdziwiona, posłusznie zajęłam krzesło.
- Znów lunatykowałaś. - szepnęła.
Przeszły mnie ciarki. Nienawidziłam tego. Gdy byłam mała wybiegłam na ulicę i prawie mnie potrącił samochód. Innym razem zaczęłam w środku nocy śpiewać, a w wieku dwunastu lat zbiłam ukochany wazon mojej mamy.
- Co robiłam? - zapytałam tak, aby mnie Harry nie usłyszał.
- Weszłaś do mnie do pokoju, otworzyłaś szafę, przytuliłaś się do mnie i wróciłaś do siebie. - odpowiedziała.  - Potem bałam się, że coś się stanie, więc na jakieś pół godziny zeszłam na dół, ale grzecznie spałaś.
- To dobrze. - odpowiedziałam i przytuliłam Hazzę.
- To, co dziś robimy? - rzucił Niall, patrząc na pustą miskę po płatkach.
- Może zrobimy sobie nudny dzień w domu, przed telewizorem? - zarzucił pomysł Harry.
- Jestem za, ale idę się ubrać. - krzyknęłam wbiegając po schodach.
Po kilku minutach siedziałam w salonie na kanapie z moimi przyjaciółmi, wtulona w Harry'ego, który mnie wręcz pożerał wzrokiem, bo ubrałam moją ulubioną sukienkę z dużym dekoltem, do połowy ud. Dodałam też mocny makijaż. Zrobiliśmy sobie maraton filmowy. Najpierw nasz ulubiony polski film - Sala Samobójców, potem horror The Ring i The Ring 2, na których Allison zakrywała się poduszką, a ja jako ta troszkę odważniejsza, z całych sił przytulona do Harolda, relacjonowałam jej, co się dzieje. Przerwa na jedzenie Niall'a i kolejnych kilka filmów. Może i nudny dzień, ale z moim skarbem i tak był wyjątkowy.


Stylesowa <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz