2.08.2012

Rozdział 8

Miałam złe przeczucia. Coś się musiało stać. Rzadko się myliłam, a intuicja mi podpowiadała, że tym razem też się nie mylę.
- Idziemy ich szukać. - szepnęłam do Hazzy, wciągając czarne rurki oraz top i bluzę w tym samym kolorze. Dodałam czarne converse i pociągnęłam go za sobą.
- Co ty tak na czarno się ubrałaś? I związałaś włosy? Co się stało? - pytał Harry wyrywając się z mojego uścisku.
- Nie marudź, tylko biegnij. - krzyknęłam zdenerwowana.
Po kilku minutach przebiegaliśmy obok jakiegoś baru. Stała tam karetka. Zobaczyłam, że wynoszą dziewczynę. Te brązowe długie loki...
- O mój Boże... - szepnęłam, a z moich oczu popłynął duży strumień łez. - Harry chodź tu szybko! - krzyknęłam do chłopka, który szedł spacerkiem kilka metrów za mną. - Kur*a pośpiesz się!
Harold łaskawie do mnie pobiegł.
- Hej, co tam robi Niall? - zapytał zdziwiony.
- Niall! Niall! - zaczęłam krzyczeć i podbiegłam do zszokowanego blondyna. Czułam alkohol. Mocno się upił. - Niall!!! Co się stało?! - darłam się jak opętana, a z moich oczu łzy płynęły jeszcze bardziej.
- Nie wiem... - o dziwo mówił zrozumiale i z sensem. - Piła piwo i nagle upadła na ziemię...
- Już pojechali z nią do szpitala. Chodźcie pojedziemy moim samochodem. - powiedział Hazza zagarniając nas do swojego porsche. Jechaliśmy bardzo szybko. Szczerze mówiąc to trochę się bałam o własne życie, ale Harry okazał się świetnym kierowcą. Gdy samochód się zatrzymał odetchnęłam z ulgą. Harold popatrzył na mnie z politowaniem i poszliśmy wyciągnąć Niallera z tylnego siedzenia. Donieśliśmy go do korytarza. 
- Gdzie leży Allison Smith? - zapytałam roztrzęsionym głosem pierwszą przechodzącą pielęgniarkę.
- Tutaj, w tej sali. - odpowiedziała spokojnie wskazując na drzwi obok, których stali chłopcy. 
Weszliśmy. Ali była nieprzytomna. Postanowiłam, że będę tu siedzieć do czasu, aż się wybudzi.


*Następnego dnia*


Niall wytrzeźwiał i dopiero teraz całkowicie do niego dotarło, co się stało. Lekarze powiedzieli, że zażyła silny narkotyk.
- To moja wina. - powiedziałam gdy minęła doba odkąd Allison jest nieprzytomna. - Gdybym nic nie powiedziała, to nic by się nie stało...
- Nie martw się. - powiedział Niall. - Nic jej nie będzie.
- Przepraszam cię. - szepnęłam. - Przepraszam za to, co powiedziałam..
- Nic nie szkodzi. - powiedział i mnie mocno przytulił.
W tym momencie do sali wszedł Harry. Zrobił wielkie oczy i odchrząknął. 
- Ja go tylko przeprosiłam. - wytłumaczyłam się szybko i podbiegłam, po czym pocałowałam go w usta.
Niall'owi popłynęła łza.
- Wyjdźcie. - powiedział.
- Ale Niall... - zaczęłam lecz on mi przerwał.
- Proszę idźcie już. - rzucił krótko i usiadł przy Ali.
Widać było, że nie może na nas patrzeć.


*Minęły kolejne dwa dni*


Od tego czasu cała nasza trójka siedziała u Allison. Z Harrym zdecydowaliśmy, że będziemy siedzieć po dwóch stronach łóżka. Tak było lepiej, bo nie robiliśmy Niall'owi przykrości. Harold trochę ubolewał, ale trzymał się dzielnie.
- Budzi się!!! - krzyknął nagle Niall tak, że podskoczyłam, bo prawie spałam. Byłam wyczerpana.
Chłopcy zaczęli z nią rozmawiać, a ja sobie przypomniałam, że jeszcze jej nie przeprosiłam. Kolejna łza popłynęła po moim policzku. Szybko ją otarłam i włączyłam się do rozmowy. Po chwili wyszliśmy na korytarz. Ali gadała z policją około pół godziny. Gdy mężczyzna wyszedł na zewnątrz. Pierwsza wbiegłam do sali. Wtuliłam się w jej bujne loki.
- Tak strasznie cię przepraszam. - szlochałam i poczułam, że przyjaciółka głaszcze mnie po głowie. - To moja wina.
- Już dobrze. - szepnęła. - Byłaś pijana. No już, uspokój się. 
- Możesz już wyjść! - krzyknął uradowany Hazza.
Zebraliśmy się i po niecałej godzinie byliśmy nareszcie w domu.



Stylesowa <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz